Rajd Razem Raźniej w Radziechowach to spotkanie ufających Panu, miłujących bliźniego i kochających ,,Matyskę.”
Widziane okiem reportera:
Tradycyjnie od ośmiu lat, we wrześniu, na placu przy pierwszej stacji ,,Golgoty Beskidów” spotkali się przedstawiciele dwóch światów. Jeden świat to ludzie zdrowi, silni, korzystający z wszelkich dóbr, które są im dostępne i drugi świt to ci, którzy żyją z różnego typu dysfunkcjami. Ci pierwsi, podzieleni na dziesięcioosobowe patrole, bez trudu pokonali szlak czerwony, na którym wykonywali na czas zadania: układali na butelce studnię z zapałek, wieszali klamerki na liściach z drzew, odszukiwali w lesie drzew posmarowanych czosnkiem, oddzielali różne kolory guzików, czołgali się pod zasiekami, słuchając podkładu muzycznego pieśni patriotycznych, odgadywali tytuły pieśni, przechodzili po linie rozwieszonej pomiędzy drzewami, pokonywali bagienko, a na koniec mając do dyspozycji chleb i dary natury, tworzyli pomnik poświęcony ofiarom pomordowanym przez sowietów podczas II Wojny Światowej.
Na drugi szlak – żółty wyruszyli: jadący na wózkach inwalidzkich, małe dzieci z rodzicami i osoby starsze. Tutaj również, każda grupa musiała wykonać dziesięć zadań; od strzelenia ping pongiem do otwartej paszczy lwa, przez przejście przez tunel, skakanie, lub czołganie w worku, oddzielanie guzików to zabawa w Kopciuszka, układanie puzzli, do robienia kwiatów z bibuły włącznie. Warto dodać, że w tym roku nikt nie korzystał z niebieskiego szlaku – bezpośredni przejazd na górę Matyske, a to wszystko dzięki dużej liczbie wolontariuszy, którzy pomogli wózkowym pokonać całą trasę.
Podczas gdy uczestnicy czerwonego szlaku oczekiwali na swój wymarsz, na placu zbiórki rozegrano pierwszą część VI Wojewódzkich Wyścigów Wózków Nieprofesjonalnych oraz Osób z Dysfunkcją Narządu Ruch. Tutaj jak zaznaczył prowadzący wyścigi, dzieci – tego dnia nie mające ochoty na jakikolwiek wysiłek, były przewożone przez osobę z zawiązanymi oczami, a widzowie kierowali jego krokami mówiąc ,,ciepło, lub zimno” tak by ten omijając przeszkody dotarł do mety. W ten sposób bawiono się doskonale. Potem przyszła kolej na osoby, które w niewielkim stopniu potrafią dłońmi poruszać wózek, ale i w tym przypadku Edyta i Konrad zebrali ogromne brawa. Duet Krzysiu z Bystrej Krakowskiej i Joanna z Gliwic zawojował serca widzów. Kolejno jeszcze wystąpili: Asia, Kamil i Sebastian, tutaj prędkości wózków były zawrotne i sędziowie dopuścili Sebastiana i Kamila do Biegu Głównego. Asia natomiast w konkurencji pań zajęła I miejsce. O kulach startowali: Szymon i Darek, jednak ich sposoby pokonywania wyznaczonego odcinka zasadniczo różniły się, więc sędziowie ogłosili remis. Na koniec wystartowała pani Inga, która tradycyjnie już od VI lat pokonuje trasę przy pomocy balkonika. Należy tu dodać, że kiedy otrzymała złoty medal, to z ogromnym namaszczeniem go ucałowała.
Bieg Główny rozegrano w malowniczej scenerii, na drodze między stacją IV, a VI Golgoty Beskidów, gdzie Sebastian Waluś z Cięciny ustanowił rekord z czasem 2 min.12 sec. drugie miejsce zajął Kamil Lizak z czasem 2 min. 32 sec., ex aequo trzecie miejsce zdobyli Józef i Stanisław. A w Biegu Radości, rozegranym na szczycie Matyski wszyscy zajęli I miejsce.
Widziane okiem organizatora:
Które to spotkanie? Już VIII. Jak ten czas leci. Nasi uczestnicy to już dorośli ludzie. Oj nazwa Dzieci Serc już do nas nie pasuje, ale radosne figlarne uśmiechy i ochota do zabawy ciągle taka sama. I chociaż brak tych, którzy pomagali przy pierwszych Rajdach; Ks. Prałata Stanisława Gawlika, Szczepana… to przychodzą na ich miejsce nowi i organizowany jest kolejny już Rajd. I właśnie to jest cudowne. Za każdym razem wydaje się, że nic nie jest w stanie nas zaskoczyć, a jednak docierają do nas kolejne grupy i jesteśmy zaskakiwani ich postawą. W zeszłym roku zawodnicy z ,,Ostoi” podbili nasze serca i dali nam ogromną dawkę siły – co najmniej kilkaset omów J między innymi na wózku niewidoma dziewczynka, startowała w wyścigach i bardzo cieszyła się z owacji jakie zgotowała jej licznie zebrana publiczność, w tym roku natomiast dołączyła do nas dorosła kobieta, niewidoma od trzech lat Ewa, ale ile w niej było ciepła radości z wykonywanych czynności….. była to dla nas wyjątkowa lekcja.
Podczas Rajdu wiedząc, że młodzież nie lubi wykładów to o tym, że naszym patronem jest OO Michał Tomaszek- franciszkanin zamordowany w Peru w Pariacoto przypominało logo na naszych koszulkach.
Jako organizatorzy cieszymy się, że niezmiennie poszczególne czynności wykonują te same organizacje; strażacy dbają o bezpieczeństwo, Służba Maltańska zapewnia błyskawiczną pomoc medyczną, zaprzyjaźnione Panie gotują bigos na 400 osób, prywatni właściciele i gmina zapewnia transport, właściciele działek pozwalają na przejście i rozgrywanie konkurencji, a wolontariusze zawsze są gotowi do pomocy.
A kiedy przychodzi chwila zwątpienia… Bo, że warto organizować takie spotkania to wiemy, ale czy będą uczestnicy? moment ten mija jednak, przecież zawsze możemy liczyć na wypróbowanych przyjaciół: księży, nauczycieli, harcerzy z żywieckiego Hufca, studentów, uczniów. Od dwóch lat wspiera nas liczna grupa wolontariuszy z Zespołu Szkół Samorządowych z Rzyk.
Widziane okiem katolika:
Dzięki Ci Panie, że dzięki takim spotkaniom doceniam wszystko to, czym mnie obdarzasz i wybacz Panie, że czasami narzekam i zawracam Ci głowę moimi problemami. Bo kiedy widziałam jak Zosia – mam dwóch niepełnosprawnych bliźniąt: Basi i Michała pełna jest radości, a niewidząca Ewa potrafi zachwycać się tym, co tylko odbiera słuchem, węchem i dotykiem to, cóż ja mogę mówić?
I dziękuję Ci Panie również za przypomnienie, że tu na ziemi jestem tylko pielgrzymem, a cel mej wędrówki to życie wieczne, ale gdzie ono będzie, to zależy tylko od mojego postępowania.
Widziane okiem nauczyciela:
Jak trudno dotrzeć do ucznia w klasie, a tutaj na pytanie; dlaczego sowieci rozstrzeliwując naszych oficerów w Katyniu, strzelali z tak bliskiej odległości? nagle zalega ogromna cisza…. Bo szkoda im było tracić nabojów – każdy strzał trafiał do celu….pada odpowiedz prowadzącego. Kolejne pytanie: dlaczego skazanym sowieci krępowali ręce i stawiali bezpośrednio nad dołami? Tu już pojawiają się pierwsze odpowiedzi… ale nadal trwa przerażająca cisza….. pada poprawna odpowiedz; bo szkoda było czasu na przenoszenie zwłok. Te dwa pytania sprawiły, że nie tylko uczniowie zapoznali się z historią ludobójstwa dokonaną na oficerach, policjantach i inteligencji polskiej przez sowietów, ale również dorośli poznali tę mroczną, pilnie skrywaną historię.
W imieniu Stowarzyszenia Dzieci Serc opisała J. Klimonda