24 listopada 2009 r. Jadzia Krzus odeszła do Domu Naszego Ojca

Wielka żałość – chciało, by się powtórzyć za Janem Kochanowskim:
Wielkieś nam uczyniła pustki w domu naszym,
Nasza droga Jadziu, tym zniknieniem swoim.
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było……..
Przy barierce przed domem w Radziechowach na Abramskiej już nikt nie stoi,
Przez uchylone drzwi nikt nie zagląda podpatrując co robimy,
Kto sprawi bym zagrała w pimponga?
Kto da mi kartkę pieczołowicie zarysowaną i trzymaną w rękach do momentu odjazdu SDS?
Kto z takim wdziękiem zatańczy?
Kto nie chcąc mi odmawiać, powie ,,ech pani Jadziu….”

A Ciebie ,,Ujął sen żelazny, twardy, nieprzespany”

Jadziu do zobaczenia, przecież wszyscy podążamy w tym samym kierunku. Czekaj tam na nas z Józiem, Szczepankiem, Dawidem, Mateuszem, Arturkiem… i wstawiaj się za nami u Najświętszej Panienki.

Jadzieńko zapamiętamy Cię taką jak na tych zdjęciach.

Zabiore Cię na drugi brzeg, za toba będe do nieba biegł … – Jadziu
jestes już tam, na drugim brzegu, pewnie jak zwykle uśmiechnięta i uważnie
obserwująca co się tutaj u nas teraz dzieje…

Dzięki Jadziu za ten uśmiech i to klepanie po ramieniu, i tego “bawoła” w
pantomimie o o polowaniu Indian, dzięki, za ćwiczenia na naszej mini
siłowni, i za te tańce na ostatnich Andrzejkach, i za to milczące spojrzenie,
którym próbawałas zwrócic na siebie nasza uwage, w tym gwarze jaki zawsze
panuje w SDS…

Wieczne odpoczywanie racz jej dać Panie…

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments